Pies na postrzałki i nie tylko. Po co myśliwym psy?
Myślistwo w Polsce znajduje swoich kontynuatorów, a z drugiej strony coraz więcej ludzi spogląda z niezrozumieniem na gospodarkę łowiecką. Niezależnie od tego, myśliwistwo to setki lat tradycji związanej z psami i nolens volens zbiór ciekawostek o psich umiejętnościach.
„Mój pies to płochacz rasy Wachtelhund, czyli Wachtel. Jest w trakcie układania. To płochacz niemiecki, pies wszechstronny, jednak głównie do płoszenia, czyli chodzenia po trzcinach czy krzakach i wypłaszania zwierzyny. Jest też tropowcem, jak inne psy, czyli może iść za postrzałkiem (postrzelonym zwierzęciem – dop. Redakcji)”
– mówi nam myśliwy z Koła „Nadgoplańskie” Nr 53 w Kruszwicy.
„Stójki nie robi, bo to nie wyżeł, ale może być aporterem na drobną zwierzynę, np. ptaki czy zająca. Dobry jest na wodę, bo ma w łapach błonę jak labradory”
– dodaje myśliwy z terenów nad Gopłem.
Psy używane są często do tropienia postrzelonej zwierzyny, zwłaszcza dzika. Część wyszkolonych psów ma na obroży GPS i tak są odnajdywane przez swoich właścicieli na miejscu odnalezienia przez nie w lesie czy w kukurydzy np. postrzelonego „pojedynka”, czyli dużego dzika czy odyńca.
„Dzik czy w ogóle zwierzyna postrzelona wydziela feromony, zostawia je w biegach czy badylach. To specyficzny zapach i jak jest pies szkolony do tego, to idzie za raną; idzie za postrzałkiem, a nie za watahą”
– tłumaczy nadgoplański myśliwy.
„Ogary polskie szkolone, czy inne psy, anonsują, czyli oznajmiają czy zwierze jest martwe czy żyje. Jamnik, terrier, polski gończy czy labrador, każdy wyszkolony pies zaanonsuje czy np. dzik jest martwy czy żyje. To wynik szkolenia”
– puentuje nasz rozmówca.
Psy myśliwskie dzielą się na wystawiające i niewystawiające. Wśród nich znajdują się aportery, dzikarze, gończe, norowce, płochacze, posokowce, tropowce i wyżły.
fot. Pixabay.com