Piotr Kłosiński: Kiedy czytam o pomocy dla psów z Ukrainy zapala mi się czerwona lampka

 Piotr Kłosiński: Kiedy czytam o pomocy dla psów z Ukrainy zapala mi się czerwona lampka

Wszystkie duże media poinformowały niedawno, że „Fundacja Centaurus przekazała, że zajmuje się zwierzętami, które zostały ranne w trakcie wojny. Trafiały do nich psy z ranami postrzałowymi, a także z tkwiącymi w ciałach odłamkami”. Pomyślałem sobie, a jednak z zebranych milionów starczy im pewnie na karmę dla piesków i ciekawe na co jeszcze? Weterynarza i budę? Zawsze wtedy zapala mi się czerwona lampka.

Ta myśl nie dotyczy konkretnej organizacji czy konkretnego aktywisty, ale kiedy pojawił się Centaurus to dowiedziałem się, że dzięki dobrej reklamie na Facebooku (wtedy to było hasło zbierania na wyciskającego łzy konia, a raczej dobre jego zdjęcie, wzruszające) można na jedno zwierzę uciułać dobry milion. Kiedy wybuchła wojna na Ukrainie obserwowałem z kolei kilka organizacji prozwierzęcych takich jak Pogotowie dla Zwierząt (jej były prezes wielokrotnie był skazany za kradzieże zwierząt), które szybko zorganizowały zrzutki. Każda z łatwością przekroczyła milion złotych. A więc same te zrzutki w sumie to na szybko licząc około 10 milionów po różnych organizacjach (także licząc te „małe” zrzutki na kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych).

I teraz co jakiś czas widzimy kilka, kilkanaście psów, którym ktoś napełnił miskę suchą karmą czy dał kawałek budy. Media chwalą, newsy się klikają, a składkowicze czują, że pomogli… Sumienie mają juz zorganizowane na święta, bo przecież wpłacili na psy z Ukrainy. Otóż kiedy program „Alarm” TVP chciał sprawdzić jak to wygląda na granicy nie zastał tam ani jednej polskiej organizacji prozwierzęcej. Kiedy dziennikarze pojechali do Pogotowia dla Zwierząt organizacja nie chciała ich wpuścić, żeby mogli nagrać psy z Ukrainy i skalę pomocy…

Dlatego kiedy my organizowaliśmy zbiórkę dla hodowców i ich psów z Ukrainy nie chcieliśmy zbierać pieniędzy tylko leki, karmę, wyposażenie. Pojechaliśmy na Ukrainę i daliśmy to do ręki hodowcom. To jest konkret.

Proszę państwa, jestem kynologiem z pasji, prezesem Polskiego Porozumienia Kynologicznego i wiceprezydentem World Kennel Union, która to Unia ma de facto siedzibę w Kijowie, a nasz prezydent walczy z karabinem w ręku. Rozmawiałem z nim i powiem Wam jedno. Nie wierzcie płaczliwym zdjęciom na każdej zrzutce… A za 10 milionów to można wybudować z 10 potężnych hoteli dla zwierząt w całej Polsce, a nie zorganizować karmę i relacje w mediach.

Piotr Kłosiński (na zdjęciu ze swoimi psami w kuchni)

 

 

Robert Wyrostkiewicz

Zobacz także