Hodowla psów to ciężka praca, nie tylko fizyczna, ale i umysłowa
Hodowlą maltańczyków zajmuje się od 6 lat. Jestem technikiem weterynarii. Chciałabym zdradzić kilka obserwacji hodowlanych i podzielić się nimi zarówno z nowicjuszami jak i doświadczonymi hodowcami.
Krycie, czyli w poszukiwaniu reproduktora
Przed przystąpieniem do krycia, psy które planuje rozmnożyć, przechodzą gruntowne badania. Dopiero po otrzymaniu wyników, mam pewność, że bezpiecznie mogę dochować się szczeniąt. Od około piątego dnia cieczki zaczynam badać progesteron u suni, aby mieć pewność, że wyznaczę najbardziej odpowiedni dzień krycia. W zależności od tego czy kryje swoim reproduktorem czy też psem z innej hodowli, wybieram inseminacje. Wydaje mi się to najbezpieczniejszą metodą krycia. Zazwyczaj nigdzie w okolicy nie ma psa, który spełnia idealne wymagania, więc często jeżdżę bardzo daleko, aby wyhodować idealne maluchy.
Długa jazda często jest ogromnym stresem dla suki, nierzadko z powodu stresu zachodzą trudności w utrzymaniu ciąży. Dlatego też przy podróży, jeśli jest ona konieczna, należy ją dobrze zaplanować, żeby nie była uporczywym wysiłkiem dla psa.
Spokój po kryciu
Po kryciu suka musi mieć zapewniony ciągły spokój. W pewnym sensie najszybciej jak to możliwe od momentu pokrycia. Nie można już z nią – mówiąc kolokwialnie – szaleć na spacerze na skałkach, gdzie dotąd skakała z jednego głazu na drugi. Dzięki temu mamy większą nadzieję, że potrzebna suce aktywność nie skończy się urazem doprowadzającym do utraty ciąży.
W organizmie ciężarnej suki zachodzi wiele zmian, dotyczących między innymi zapotrzebowania pokarmowego. W tym czasie przechodzimy na karmę wysokoenergetyczną. Dodatkowo zwiększyć należy ilość mięsa i warzyw w diecie oraz podawać suplementy. Tak staram się od lat prowadzić każdą ciążę. I tak pod moim czujnym okiem upływają pierwsze trzy tygodnie. Wtedy jedziemy na pierwsze badanie USG, aby już na 100 proc. potwierdzić ciążę i sprawdzić czy maluchy rozwijają się prawidłowo. Kolejne tygodnie mijają bardzo szybko, brzuszek rośnie, sunia jest noszona po schodach, wyprowadzana na spacery tylko na smyczy. Tuż przed porodem wykonujemy badanie RTG+USG aby sprawdzić czy psiaki zmieszczą się w kanale rodnym, jeśli tak, wtedy mam 99 proc. pewności, że maluchy przyjdą na świat bez komplikacji. Pamiętajmy, zawsze jest ten 1 proc. niepewności i stresu i że nie wszystkie psy przechodzą poród samodzielnie. Wtedy nieodzowny jest dobry weterynarz.
Dobry wet-akuszer to podstawa
Na całe szczęście pod telefonem mam dwóch wspaniałych weterynarzy, którzy przyjmą mnie o każdej porze dnia czy nocy. Dostępność weta to jedna z najcenniejszych jego cech, zwłaszcza dla hodowców. Bardzo cenie sobie ich pomoc w prowadzeniu hodowli i wszystkie wskazówki, jakie od nich dostaje. Kilka dni przed planowanym porodem szykujemy tzw. porodówkę to jest kojec, w którym sunia będzie rodziła, nożyczki do odcinania pępowin, gruszkę do odśluzowywania, wagę do ważenia malców i tasiemki identyfikujące oraz notes, w którym zapisuję kolejno urodzone szczeniaki.
Poród i jego zwiastuny
W naszym wypadku poród rozpoczyna się w 58-59 dniu ciąży. Zazwyczaj po południu da się zaobserwować spadek temperatury u suni, a wieczorem mamusia robi się bardzo niespokojna i szuka wsparcia, które oczywiście ode mnie dostaje. Zaczynamy. Mija dużo czasu zanim na świecie pojawi się pierwszy szczeniak. Zazwyczaj jakieś pięć godzin od zaobserwowania pierwszych objawów.
Kolejne szczeniaki przychodzą w odstępach średnio dwóch godzin, po kolei odcinam pępowiny, odśluzowuję, osuszam, ważę, identyfikuję, przystawiam do suki i często dodatkowo dokarmiam siarą z butelki. Dzięki wcześniej wykonanemu zdjęciu RTG wiem ilu szczeniąt powinnam się spodziewać, ale kiedy teoretycznie już zakończył się poród, warto na wszelki wypadek omacać sunie czy nie wyczuwamy jeszcze jakiegoś maluszka.
Przez pierwsze dwa tygodnie życia szczeniąt unikam zapraszania gości do domu. Wiem że to bardzo delikatny czas w życiu szczeniąt i wszelkie bakterie i zarazki, które potencjalnie mogą zostać wniesione mogą doprowadzić do osłabienia tych młodych organizmów. Regularnie dokarmiam szczenięta butelką, żeby w miarę możliwości jak najbardziej odciążyć organizm suni. Wraz z kolejnymi dniami szczenięta otwierają oczy, zaczynają chodzić, szczekać, aż w końcu jeść.
Odrobaczanie, szczepienia itd.
Nadchodzi czas odrobaczania, szczepień czy przeglądów, jako że jest maltańczyki jest to rasa długowłosa, już czterotygodniowe szczeniaki zapoznaje z czesaniem, obcinaniem pazurków, czyszczeniem okolic oczu i uszu. W większości znoszą to bardzo dobrze. To, że są tak grzeczne podczas tych zabiegów, to zasługa genów. Rodziców szczeniąt cechuje niezwykły spokój i opanowanie. Osiem tygodni ucieka bardzo szybko, przechodzimy proces socjalizacji, a maluchy stają się coraz bardziej samodzielne. To czas na szukanie dla nich domu. Szukam najlepszego domu jaki mogłabym sobie wymarzyć dla szczeniaczków. Nowej rodzinie pomagam w doborze szczeniaka i pamiętam o tym, że nie warto oddawać ich każdemu, kto chce. Nie każdy pies, nie każda rasa jest dla każdego. Są psy szczekliwe i takie które muszą dużo biegać; są psy z podszerstkiem, silne i takie, które muszą mieszkać w domu; są psy, które mogą być dłużej same i takie, które pozostawione same sobie popadną momentalnie w syndrom odstawienia i nabawią się lęku separacyjnego. Poza tym, warto przyglądać się ludziom, zrobić wywiad, wyczuć, czy będą odpowiedni dla naszych szczeniaków czy tylko kupują dziecku prezent pod choinkę bez żadnego przygotowania. Ci ostatni to plaga, której należy się wystrzegać jak ognia.
Do nowych domów maluchy odjeżdżają w odpowiednim wieku, minimum 8 tygodni, zsocjalizowane z otoczeniem, po komplecie szczepień i odrobaczone, z pełną wyprawką. Z praktycznie każdą rodzinką, która kupiła ode mnie szczenię, mam ciągły kontakt, informacje i wiedzę, z której korzystam w planowaniu hodowli. Wiedza o swoich szczeniakach, dla uzyskania efektu hodowlanego, przy odrobinie zrozumienia genetyki, jest wiedzą elementarną. Informacje jak rozwijają się szczenięta, czy są odpowiednio przystosowane i później jak wygląda ich zachowanie jako dorosłego psa, czy nawet osiągnięcia wystawowe- wszystko to daje mi – mówiąc potocznie – mega pozytywnego kopa.
Czy hodowla psów to biznes?
Hodowla psów to nie jest dobry sposób na zarabianie pieniędzy dla ludzi bezdusznych. Owszem, są pseudohodowle nastawione na wynik, zysk, ilość, bez troski o zwierzęta. Te jednak należy otaczać ostracyzmem środowiskowym. Napiętnować. Osobiście traktuje hodowlę jako możliwość zwrotu wkładu jaki włożyłam w swoje hobby; swoją pasję. Często spotykam się ze stwierdzeniem, zwłaszcza zazdrosnych sąsiadów: „sprzedałaś sześć szczeniaków po trzy tysiące! Ile ty masz kasy?!” Faktycznie, taki przypływ gotówki jest duży, ale nikt z nich już nie bierze pod uwagę faktu, ile musiałam włożyć, żeby się tych szczeniąt dochować albo ile muszę włożyć, żeby doprowadzić dom do porządku po takich niesfornych maluszkach lub ile regularnie wydaje na dobrej jakości jedzenie, szkolenia czy przyjemności dla moich psów. Na całe szczęście liczyłam się z tym i mogę powiedzieć, że prowadzę hodowlę jako hobby i przyjemność.Zawodowo pracuję m.in. po to, by mieć pieniądze na hodowlę psów. Te dają mi spełnienie, odpoczynek, pasję i wlewają w codzienne życie magię. Kiedy sunia rodzi szczenięta, zazwyczaj nie idę odpocząć po porodzie, ale idę do pracy. Jestem jednak z tego zadowolona i nie zamieniłabym tej formy życia na żadną inną.
Słowo na koniec. Nie jest jednak grzechem zarabianie pieniędzy. Nikogo nie potępiam. Istnieje wiele hodowli godzących dobrostan zwierząt i ludzką ekonomię. To nasze oko, wiedza i intuicja hodowlana musi pozwolić nam na odróżnienie jednych od drugich.
Marta Kalińska
Hodowca maltańczyków
Stowarzyszenie Właścicieli Kotów i Psów Rasowych
Polskie Porozumienie Kynologiczne/WKU
Rozmawiał Robert Wyrostkiewicz, redaktor naczelny magazynu „Na Psi Temat”
fot. arch. MK