Poznajecie Margaret? Pudle z wyjątkowej hodowli w Polsce, czyli Bojo [NASZ WYWIAD]

 Poznajecie Margaret? Pudle z wyjątkowej hodowli w Polsce, czyli Bojo [NASZ WYWIAD]

„My po prostu mieszkamy z pudlami i nasz dom jest przystosowany do pudli. Inne wykończenia ścian, małe drzwiczki w dużych drzwiach, a także porodówka, czy żłobek z zabawkami, a także pomieszczenia dla dorosłych psów, łazienka i nawet fryzjernia. To także osprzęt” – mówią w wywiadzie dla „Na Psi Temat” Jolanta Mierzejewska i Bogdan Malinowski z Hodowli Psów Rasowych BOJO Pudli Miniaturowych i Pudli Toy.

Robert Wyrostkiewicz: Na Kujawy do hodowli Bojo przyjeżdżają hodowcy i prywatni właściciele pudli z całej Polski, ba, z całego świata. Wasz dom dla nich to coś więcej niż hodowla pudli miniaturowych i pudli toy.

Jolanta Mierzejewska: To prawda. Posiadamy piękne suczki pudli i całe pudlowe przedszkole. Ale ludzie nie tylko przyjeżdżają po szczeniaki. Nasze psy, samce, są doskonałymi reproduktorami, dokładnie przebadanymi somatycznie i kształtowanymi od szczeniaka behawioralnie tak, by były to najlepsze psy. Dużą uwagę przykładamy do badań genetycznych. Dla samego krycia, które poprzedza rozmowa, ustalanie zgodności pary, przyjeżdżają ludzie z całego świata. Ostatnio pokrywana była suka z Austrii, z Wiednia, ale też przyjechała inna suczka aż z Norwegii. Właściwie to chyba można powiedzieć, że prowadzimy otwarty dom dla pudlarzy. Dlatego postanowiliśmy właśnie urządzić osobny pokój sypialniany dla gości.

RW: Wśród Polaków także cieszycie się wielkim uznaniem. Psy od Was kupowało także wiele znanych osób. To prawda?

Bogdan Malinowski: Każdy jest dla nas tak samo ważny i każdemu poświęcamy czas, dzielimy się wiedzą, ale zgadza się. Nasze psy zdobywają każdego roku championaty na wystawach w Polsce oraz na wystawach zagranicznych, gdzie także nasz pudel także został championem – championem Niemiec. Cała ściana pucharów to efekt naszej pracy. Ludzie to doceniają. Są wśród nich także ludzie znani, ponieważ pudel jest w pewnym sensie rasą ekskluzywną. To trochę taki VIP wśród psów. Pamiętam jak przyjechała do nas młoda kobieta z suczką pudla do dopuszczenia. Powiedziałem jej nieśmiało, że jest bardzo podobna do polskiej piosenkarki – Margaret. Okazało się, że to właśnie ona, Małgorzata Jamroży znana jako Margaret. Po szczeniaka pudla przyjechał też do nas wybitny gitarzysta, Jan Borysewicz z partnerką, Katarzyna Sokołowska z Top Model czy projektantka Joanna Przetakiewicz.

Jesteście uznawani za wybitną hodowlę pudli na całym świecie, a nie należycie do FCI, a w Polsce do Związku Kynologicznego w Polsce. Obecnie identyfikujecie się z Polskim Porozumieniem Kynologicznym i międzynarodową World Kennel Union.

JM: Byliśmy w Związku Kynologicznym w Polsce. Ja już jako młoda dziewczyna była w ZKwP w latach 80. ubiegłego wieku. Minęło kilkadziesiąt lat, a ZKwP dalej czuje się monopolistą jak w PRL i często w tym samym duchu traktuje nie tylko hodowców, ale też same zwierzęta/ Dla wielu hodowców z ZKwP psy to egzemplarze hodowlane szykowane pod wystawę. Wyczuwałam tam często bezduszność, ale nie można generalizować. Znam wielu wybitnych i empatycznych hodowców z tego związku. Jednak nasze doświadczenia były trudne.

BM: Co tu dużo ukrywać. Kiedy zamieszkaliśmy razem, ja i Jola, ludzie w Związku Kynologicznym w Polsce powiedzieli mi, że moje psy z ZKwP nie mogą chodzić obok psów Joli… Skojarzenia miałem tylko z III Rzeszą. Nie przesadzam, to co oni tam wyprawiają, ich podejście, to często coś skrajnie obrzydliwego. To tak jakby biednemu dziecku zakazać bawić się z bogatym. Ale to się już zmieniło. Coraz więcej pięknych psów jest spoza ZKwP i coraz więcej ludzi chce wolności, a nie atmosfery sekty i alienacji. Kiedy to usłyszałem od nich, że moje psy nie mogą otrzeć się nawet o psy spoza ZKwP, szybko przeszedłem do PPK, chociaż mamy przyjaciół w wielu organizacjach, także w ZKwP, bo nie wszyscy są tam hodowlanymi szowinistami. Ale to prawda, tak jest. Dla wielu osób z ZKwP pies z każdej innej hodowli niż ich to pies z pseudohodowli. Dobrze, że w końcu Polacy zaczęli zgłaszać do sądu takie pomówienia i zniewagi i wygrywają procesy. Czas monopolu ZKwP się skończył. Czas kynologii serdecznej, ponad podziałami, dopiero się zaczyna.

Ale zgodzicie się chyba, że w Polsce istnieją pseudohodowle. Świat hodowców pudli nie jest tym piętnem naznaczony?

JM: Oczywiście. I to coraz więcej. Dlatego zawsze przypominamy, że nie można dzielić hodowli na dobre i złe związki, ale na dobre i złe hodowle. To my w PPK wprowadziliśmy jako pierwsi niezapowiedziane wizyty w hodowlach. To także my otwieramy nasze domy poprzez filmiki szczeniaków od początku do ich sprzedaży. Zresztą, nie chwaląc się, to my, hodowla Bojo, byliśmy pierwsi z pokazywaniem psów na krótkich socialmediowych filmikach. Wtedy było to krytykowane. Dzisiaj robią tak ludzie już w całej Polsce.

BM: Kynologia ponad podziałami to nasze hasło, chociaż faktycznie, są takie organizacje, które są fikcją i te psy rasowe niewiele mają wspólnego z rasowymi. Zapewne certyfikacja organizacji wysokich standardów byłaby dobra, ale nie jako monopol jednej tylko słusznej organizacji. A co do pudli, to prawda, wielu jest nieuczciwych hodowców. My bardzo dbamy o genetykę, badania i nie łączymy każdego psa z każdą suką. Z kolei coraz więcej pudli to krzyżówki, hybrydy. Dlaczego ludzie psują rasy? Niestety, dla pieniędzy. Jednym z aspektów takiego szkodliwego działania jest przesadna miniaturyzacja.

Wasz dom jest czymś zjawiskowym. Trudno to opisać, ale Czytelnicy powinni znać takie hodowle jak Wasza.

JM: Tak, tu trzeba być. My po prostu mieszkamy z pudlami i nasz dom jest przystosowany do pudli. Inne wykończenia ścian, małe drzwiczki w dużych drzwiach, a także porodówka, czy żłobek z zabawkami, a także pomieszczenia dla dorosłych psów, łazienka i nawet fryzjernia. To także osprzęt. Inkubator, natleniacz, sprzęt medyczny, cała apteka, bo przy większej ilości psów trzeba mieć podstawy weterynaryjne i swojego zaufanego „weta”.

Rozmawiał Robert Wyrostkiewicz, redaktor naczelny magazynu „Na Psi Temat”

GALERIA:

 

Robert Wyrostkiewicz

Zobacz także