Raport „Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom”
W 2011 r. minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) zapowiadał, że rozszerza się katalog czynności, które można uznać za znęcanie się nad zwierzętami i poddać penalizacji. Przebił go minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS), który podniósł wymiar kary za znęcanie się nad zwierzętami do 5 lat. Stawkę próbował jeszcze podbić Jarosław Kaczyński (PiS) złej sławy Piątką dla zwierząt, ale ten projekt przepadł z kretesem jako bubel prawny, co przyznają już niemal oficjalnie politycy obozu rządzącego. Co dały reformy prozwierzęce? Więzienia zapełniły się sadystami?
Właśnie ukazał się raport „Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom”. To pierwszy taki dokument, który systemowo weryfikuje informacje rządu jakoby ostatnia nowelizacja Ustawy o ochronie zwierząt polepszyła ich los. Ministerstwo sprawiedliwości, autor nowelizacji, która sprawiła, że zwierzęta traktowane „ze szczególnym okrucieństwem”, miały być przedmiotem czynu zabronionego, którego górna granica kary zostałaby zwiększona z trzech do pięciu lat.
Rządzący chwalili się też wzrostem ilości wyroków. Okazuje się, że są to głównie wyroki w zawieszeniu, które nie są ani dotkliwe ani edukujące. A więc, czy to były 3 lata czy 5, nie ma to najmniejszego znaczenia. Poza propagandowym.
Oczywiście raport„Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom” Czarnej Owcy Pana Kota i Ekostraży został napisany z grantu luksemburskiego i ma wydźwięk ideologiczny. Rozpoczyna się od hołdu złożonego Singerowi. Przypomnijmy, że autor „Wyzwolenia zwierząt”, prof. Peter Singer jest nie tylko zwolennikiem aborcji czy eutanazji, a nawet niektórych form zoofilii i uważał, że dziecko można legalnie zabić jeszcze kilka dni po porodzie. Po porodzie… Ale zapewne za świnkę dałby się posiekać i to w fazie prenatalnej… Mniejsza z tym. Dane raportu, chociaż w obwolucie antyrządowej i ekstremistycznie prozwierzęcej są twarde i pokazują, że żadne zaostrzenie kar w postaci podnoszenia poprzeczki z 3 na 5 lat czy z 5 na 25 nie ma sensu.
Dla jasności, nie wszystkie przypadki znęcania się nad zwierzętami w Polsce są umarzane lub kończą się wyrokami w zawieszeniu. W Suchej Beskidzkiej za umyślne zabicie psa metalową siekierą i porzucenie zwłok w krzakach sąd skazał sprawcę na 3 miesiące więzienia (a więc zapewne mógł wyjść po odbyciu połowy kary). Więc te 5 lat to fikcja. I może ktoś się zgorszy, ale takie kary nie są czasami orzekane nawet dla dorosłych katujących własne dzieci więc zanim zabierzemy się za skazywanie ludzi za prawdziwe okrucieństwa lub kontrowersyjne jak np. zabicie siekierą karpia na wigilię, to warto zastanowić się raz jeszcze, co możemy zrobić, by urealnić tę kwestię.
Autorzy raportu to wiedzą… Trzeba znowu zmienić prawo i karać nie tylko za umyślne znęcanie poprzez zamiar bezpośredni, ale także ewentualne… („Zamiar bezpośredni polega na tym, że sprawca na poziomie woli chce popełnić czyn zabroniony, a na poziomie swojej świadomości obejmuje nią całość ustawowych znamion przestępstwa. W przypadku zamiaru ewentualnego na poziomie woli sprawca nie chce popełnić przestępstwa, ale na poziomie swojej świadomości godzi się na to, przewidując, że może do tego dojść. Na ogół zamiar ewentualny towarzyszy jakiemuś innemu zamiarowi bezpośredniemu, niekoniecznie o charakterze przestępnym”).
Już widzę różnych hochsztaplerów jak słynny prezes Pogotowia dla Zwierząt, którzy naciągaliby wtedy to prawo do granic absurdów. I powtarzam raz jeszcze, potrzeba konkretnych działań, które są prostsze niż się wydaje. Nie trzeba wcale majstrować przy ustawie. Należy zmniejszyć liczbę niekontrolowanie rozmnażanych psów (zaczynając od pseudohodowli różnych pseudoorganizacji bez żadnych standardów, a kończąc na bezpańskich kundelkach, których plenności nikt nie kontroluje). W tym celu należy wprowadzić certyfikację organizacji kynologicznych wysokich standardów i projekt sterylizacji i kastracji oraz chipowania psów. Taki projekt, który nie wymaga zabierania ani jednej złotówki z kieszeni podatnika Polskie Porozumienie Kynologiczne, federacja organizacji ochrony zwierząt oraz prezes Beata Krupianik z Fundacji Karuna zaprezentowały nie tak dawno w ministerstwie rolnictwa. Póki co, nie wiemy co dalej z tą ideą, która realnie polepszyłaby życie zwierząt w Polsce.
Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego