Zmieni się los rasowych psów i kotów

 Zmieni się los rasowych psów i kotów

Rozmowa z Piotrem Kłosińskim z PPK i Beatą Krupianik z Fundacji „Karuna”o projekcie ustawy o hodowli rasowych psów i kotów.

Powstał projekt ustawy o hodowli rasowych psów i kotów. Trwają w tej sprawie rozmowy w ministerstwie rolnictwa? Co się zmieni?

P.K.: To jest ustawa, która po pierwsze ma uregulować rynek kynologiczny i felinologiczny, po drugie, uporządkować status hodowcy, wpłynąć na dobrostan zwierząt i odpowiedni sposób prowadzenia hodowli. Ustawa narzuca wiele obowiązków na organizacje zrzeszające hodowle zwierząt rasowych. I bardzo dobrze, ponieważ do tej pory wiele organizacji, a wręcz pseudoorganizacji w praktyce ogranicza się wyłącznie do wydawania dokumentów, które nie mają żadnych podstaw merytorycznych, a które nie są dokumentami z drzewa genealogicznego. One muszą albo zmienić modus operandi, albo przestać istnieć. Należy rzetelnie sprawdzać hodowców, rzetelnie prowadzić dokumentację. W myśl projektu ustawy tego rodzaju organizacje nie będą mogły wprowadzać zwierząt do obrotu, bo taka organizacja nie uzyska wpisu ministerialnego.  Jako ciekawostkę podam, że w naszym kraju przy rejestracji hodowli nie weryfikuje się hodowcy pod kątem wiedzy o rasie. Ta ustawa nakłada na organizacje zrzeszające obowiązek weryfikacji wiedzy o rasie, którą zamierza hodować nowy hodowca. Jeśli ta wiedza jest niewystarczająca, trzeba będzie przeprowadzić szkolenie, by hodowla konkretnej rasy była prowadzona w należyty sposób już na samym początku tej drogi. Ustawa tego nie określa czy szkolenia dla przyszłych hodowców powinny być odpłatne czy nie. Według mnie bezpłatne, przecież i tak wchodząc do organizacji, hodowca opłaca składki. A jeśli odpłatne, to wyłącznie w kwotach symbolicznych, przeznaczonych na działania statutowe organizacji, np. druk materiałów szkoleniowych czy edukacyjnych. Ja jednak optuję za tym, byśmy robili to za darmo.

B.K.: Ustawa w końcu zaczyna regulować cokolwiek, jeśli chodzi o hodowle i hodowców. To, co najistotniejsze z mojego punktu widzenia, to fakt, że jest to szansa na ukrócenie pokątnego handlu zwierzętami. Ustawa wprowadza kary dla hodowców, którzy nie będą zarejestrowani. Przewiduje także kary dla stowarzyszeń, które zrzeszają hodowców, nakłaniając je tym samym do odpowiedzialności za ich członków. Z punktu widzenia bezdomności zwierząt, to długo wyczekiwane rozwiązanie. Na rynek wciąż wprowadzane są zwierzęta hodowane w bardzo złych warunkach, wręcz przestępczych, gdzie dochodzi do znęcania się nad zwierzętami, które traktowane są po prostu jako źródło lewego, nieopodatkowanego dochodu.

Do tej pory nie było kontroli nad hodowcami?

B.K: Ustawa daje nowe narzędzia kontroli. Pozwala na przykład w sposób niezapowiedziany przeprowadzać kontrolę hodowli. Do tej pory była to zapowiedź z miesięcznym wyprzedzeniem, w niektórych organizacjach nawet z trzymiesięcznym. Przez ten czas można wszystko schować do szafy. Tylko niezapowiedziane kontrole są w stanie oddać faktyczny obraz. Drugi ważny temat, to rejestracja zwierzęcia tylko w jednym stowarzyszeniu. Do tej pory hodowcy mogli zapisywać zwierzęta do różnych stowarzyszeń i manipulować w ten sposób. Jeśli powstanie centralna baza w ministerstwie rolnictwa, skończą się nadużycia. W tej chwili hodowca może oszukiwać w bardzo prosty sposób, mianowicie przy ograniczeniach do jednego miotu rocznie i siedmiu miotów przez całe życie, po którym suczka powinna przejść na hodowlaną emeryturę, można  to zwielokrotnić, jeśli hodowca zarejestrował hodowlę np. w dwóch stowarzyszeniach. W ten sposób nadmiernie eksploatowanych jest wiele zwierząt. Powodem nadużyć jest brak centralnej bazy danych.

 

Rozumiem, że prace zmierzają w kierunku utworzenia takiego systemu?

B.K.: Mam nadzieję. Z rozmów wynika, że ten rejestr będzie pod ministerstwem rolnictwa. Powinna także powstać przy ministerstwie komórka, która kontrolowałaby te rzeczy i reagowała na zgłoszenia nadużyć i nieprawidłowości. Powinien powstać tego typu organ, bo martwy przepis, to przepis, który nadal nic nie zmienia. Kolejną już, trzecią ważną kwestią, której dotyczy projekt nowej ustawy, jest zmotywowanie Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej do działania, do bezpośredniego nakładania kar na złe hodowle.

Nowe obowiązki, nowe przepisy. Komu ustawa może być nie na rękę?

P.K: My, jeśli chodzi o Polską Radę Kynologiczno-Felinologiczną, od dawna rzetelnie się przygotowujemy po tych wszystkich działań. Zanim ustawa nabrała wyrazistego kształtu, w wielu naszych organizacjach zaczęliśmy wprowadzać zmiany, właśnie pod kątem procedowanej ustawy. Mamy też informacje z ministerstwa, że pojawi się ona w programie rolnym na przyszłe lata. Wierzymy, że będzie ona kontynuowana przez przyszłych ministrów, nie zginie. Przeciwnikami tej ustawy mogą być jedynie osoby, które nie rozumieją problematyki hodowli zwierząt, bo nie chcą podnosić standardów, pseudohodowle, wiedzące, że nie spełnią tych wymagań, z góry wiedzące, że płacić będą olbrzymie kary. W projekcie ustawie przewidziane są kary nawet do 100 tys. złotych. Najwyższy czas, żeby środowiska kynologiczne i felinologiczne obudziły się i poszły w kierunku genetyki, ubezpieczeń sprzedaży, wprowadzania zdrowych zwierząt. Związek kynologiczny miał na to przeszło 80 lat, niestety, koncentrował się tylko na pracy hodowlanej, zapominając o innych aspektach. Polska Rada Kynologiczno-Felinologiczna wraz z PPK jest na etapie opracowywania projektów edukacyjnych nie tylko dla hodowców, ale także pod kątem dzieciaków, które za dwadzieścia, trzydzieści lat będą chciały zostać hodowcami, może da się to zrobić przez ministerstwo edukacji, bo nikt się do tej pory tym nie zajął.

Czy rozmowy z ministerstwem rolnictwa zmierzają także w kierunku rozwiązania problemu bezdomności zwierząt?

B.K.: Od kilku lat wraz Piotrem Kłosińskim próbujemy działać w ministerstwie rolnictwa, nakłonić do założenia krajowego funduszu zapobiegania bezdomności, z którego mogłyby korzystać gminy w ramach programów na chipowania i kastracji zwierząt właścicielskich. Nie ma innej metody na zmniejszenie bezdomności. W niektórych krajach na świecie stosowane są drastyczne metody w tej walce. W USA, w niektórych stanach, np. zwierzęta poddawane są eutanazji po 40 dniach od znalezienia. Jest to ogromnie niesprawiedliwe wobec samych zwierząt, bo nie są to zwierzęta występujące w naturze, ale towarzyszące człowiekowi, hodowlane. I to człowiek odpowiada za ich los, za rozmnażanie. Mam nadzieję, że do tego w Polsce nie dojdzie. Tu konieczne jest obowiązkowe chipowanie i kastracja zwierząt hodowlanych. Zmniejszenie populacji będzie miało wpływ na poprawę losu zwierząt i rozwiązanie problemu bezdomności.

 

Rozmawiała: Agnieszka Winnik

Kolaż: A.W.

 

 

Zobacz także